Wróćmy jednak do dzisiejszego bohatera, czyli Z800. To pierwszy raz, kiedy miałem ten motocykl do dyspozycji z wydechem Akrapovic. Oczywiście bez DB Killera, bo kupowanie wydechu Akrapovic i zostawianie w nim DB Killera jest moim zdaniem jak kupienie willi na południu Francji i spędzanie wakacji w Kołobrzegu w marcu. Wydech zmienia nie tylko doznania dźwiękowe motocykla – o których za chwilę, bo są one ocierające się o werbalny orgazm. Wydech totalnie zmienia charakter motocykla, jego rdzeń i charyzmę.
To zaskakujące, jak ściągnięcie muzycznego kagańca mającego zadowolić nudziarzy z Unii Europejskiej, którzy nigdy nie jeździli na motocyklach pozytywnie wpływa na Twoje życie. Poprawia się reakcja na otwarcie przepustnicy, poprawia się przebieg krzywej momentu obrotowego, poprawia się przyspieszenie, ale przede wszystkim poprawia się to, jak się na motocyklu czujesz. Osiągi na papierze nie mają znaczenia. Satysfakcja na asfalcie ma. Dlaczego widuje się tyle pięknych dziewcząt, które idą po deptaku za rączkę z kimś, kto wygląda jak Harry Potter? Dlatego, że czują się przy nich po prostu dobrze i szczęśliwie. No i może dlatego, że mają magicznego penisa.
Wracając jednak do Z800, dźwięk tej jednostki napędowej rozmawiającej do mnie przez wydech Akrapovic jest ujmujący. Zet jest w stanie brzmieć jak zdenerwowana żona, jak puma, która wpadła we wnyki, jak kombajn, który wpadł pod inny kombajn. I to wszystko w spektrum obrotowym jednego biegu. Genialne. Czy warto dorzucić więcej kasy i kupić Z1000, w którym można zamontować dwa Akrapovice? Ujmijmy to w ten sposób: Jeśli byłbyś na imprezie i super-gorąca laska zaciągnęłaby Cię do góry, to czy wyprosiłbyś jej chcącą do Was dołączyć koleżankę z pokoju? No właśnie. Tak myślałem.